Muszę przyznać, że od czasu "Sekretarki" tak dennego filmu jeszcze nie widziałem. Muzyka jest dobijająca, zdjęcia (choć momentami bardzo dobre) również dołują widza, głównie poprzez nałożenie specjalnego filtru. Połowa scen i dialogów w filmie jest wogóle niepotrzebna i gdyby się ich pozbyc w dalszym ciągu wiadomo by było o co chodz i i film by na niczym nie stracił (a powiem nawet, że by mógł zyskać, bo dłuży się i dłuży jak mało który film). "Czas apokalipsy", który trwa 3,5 godz. mija szybciej niż ten film. Groteskowy humor (o ile to jest humor) sprawia, że film jest ciężki i nieprzykjemnie sie go oglada. Clooney powinien sobie ogladnąć najpierw "Człowieku z księżyca", żeby coś sie dowiedziec o grotesce w filmie. ...no, ale film obsypany nagrodami (podobnie jak "Sekretarka"), więc może to jest dzieło? może ja się nie znam?
Film ma równiez kilka nielicznych zalet :) Dwie największe i chyba jedyne, to rola Brata Pita (czy jak to się tam pisze) oraz sam scenariusz, który chyba coś w sobie ma... ale film nie ma NIC. DNO, KLAPA, PORAŻKA i nie polecam nikomu.. no chyba, że ktos lubi się dołować i ubolewać, że sobie spieprzył życie, no to polecam :D ale moim zdaniem nie ma co ubolewać - "nie nosiło sie teczki, nosi się woreczki".. to od Ciebie zależy jakie bedzie Twoje życie, więc jak jest do bani to tylko i wyłącznie twoja wina! KONIEC